Przepis powstał szybko w mojej głowie – i ku mojemu zdziwieniu proporcje wyszły jak najbardziej akuratne. Babeczki są mięsiste, nie kruszą się, ale nie są gumowe. Mają idealną lekką (dzięki mące ryżowej) i piankową (dzięki ubitej na sztywno pianie z białek, delikatnie wmieszanej w masę)
strukturę.
Przepis ten na pewno będę w najbliższym czasie modyfikować (już mi chodzi po głowie dodatek w postaci chilli, chałwy czy masła orzechowego). „Czyste” babeczki można spokojnie przekroić na pół jak bułeczki i posmarować ulubiony dżemem lub innym smarowidłem. Jeśli lubicie poczuć słodycz – dodajcie więcej stewii (ja wolę smak czekoladowy niż słodko-czekoladowy).
Składniki na 6 babeczek (ø 7 cm):
♥ 50 g masła
♥ 100 g gorzkiej czekolady (tabliczka)
♥ 2 jajka
♥ 2 łyżeczki stewii (lub cukru) + 1 łyżeczka wody
♥ 1 szczypta soli
♥ 100 ml mąki ryżowej (2/5 szklanki)
Masło rozpuszczamy w garnuszku na małym ogniu. Następnie dodajemy pokruszoną czekoladę i mieszając doprowadzamy do całkowitego rozpuszczenia. Odstawiamy do przestygnięcia.
Oddzielamy białka jajek od żółtek. Białka wraz z szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę. Żółtka ucieramy ze stewią (cukrem) na puszystą masę (dodatek wody spowoduje, że żółtka utrą się szybciej).
Do utartych żółtek dodajemy masło z czekoladą (masa powinna być płynna, ale nie gorąca) i na jednolitą masę. Dalej ubijając dodajemy mąkę. Do dokładnie wymieszanego ciasta dodajemy 1/3 piany z białek i delikatnie mieszamy silikonową szpatułką lub łyżką, aż się połączą. Czynność powtarzamy z pozostałymi dwoma częściami piany. Masa powinna być lekko lejąca, ale jednocześnie puszysta.
Formę do babeczek (muffinów) wykładamy papilotkami. Do każdej nakładamy ciasto do 2/3-3/4 wysokości. Formę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180°C i pieczemy przez 15 minut. Po upieczeniu można od razu wyjąć babeczki z piekarnika i po przestygnięciu zjeść 🙂
