Markizy z kremem czekoladowym

Idealnie kruche ciasteczka, przełożone wyrazistym w smaku czekoladowym kremem. Oczywiście klarowane masło można zastąpić zwykłym i użyć zwykłej mąki, ale gorąco zachęcam do wypróbowania w podanej niżej wersji. Nie jestem lekarzem, ani dietetykiem. Ale po 6 tygodniach wykluczenia z diety pszenicy, glutenu i mleka, czuję się dużo lepiej i lżej. I nawet minimalnie mnie trochę zaczyna ubywać 😉

Masa czekoladowa – to bezmleczna i bezglutenowa wersja nutelli, no i trochę mniej słodka, chociaż to już pozostawiam indywidualnym upodobaniom. Z podanych składników kremu wychodzi ok. 300 ml, do wykorzystania również do kanapek, naleśników albo „doprawienia” owsianki czy kleiku ryżowego.

Czytaj dalej Markizy z kremem czekoladowym

Ciasteczka pełnoziarniste

Może i apetycznie nie wyszły na zdjęciach, ale może to kwestia staranności wykonania (zarówno ciastek, jak i zdjęć ;)). Tak czy siak – smaczne, i pokusiłabym się na określenie, że zdrowe. Przygotowane specjalnie na szkolenie z trymu, taktyki i strategi dla jachtów klasy 505. Ciasteczka o tyle są fajne – że za każdym razem możemy tworzyć własną mieszankę – swobodnie można zmieniać proporcje oraz składniki. Jeżeli masa wyjdzie nam zbyt mokra – dosypujemy 1-2-dwie łyżki mąki, zbyt sucha – dodajemy 1-2 łyżki zimnej wody.

 

Składniki:

– 1/2 kostki margaryny lub masła
– 1/2 szklanki cukru
– 1 jajko
– 1 szklanka mąki pełnoziarnistej
– 1 i 1/2 szklanki: otrębów pszennych, owsianych, wiórków kokosowych, płatków migdałowych, żurawiny, pokruszonej gorzkiej (lub białej lub mlecznej) czekolady, rodzynków, dowolnych orzechów

Margarynę ucieramy z jajkiem i cukrem, dodajemy mąkę i mieszankę otrębów w bakaliami i ucieramy na jednolitą masę (w przypadku malaksera – do pojemnika z ostrzami dodajemy margarynę, jajko, cukier, mąkę i mieszankę – mieszamy pulsacyjnie do połączenia składników). Masa powinna być lepka, ale zwarta. Za pomocą łyżeczki nabieramy porcję ciasta i układamy ciasteczka na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180*C przez ok. 10 min. na złocistobrązowy kolor.

 

Pierniczki

Co prawda zostały już tylko 2 tygodnie do Świąt, więc tak na prawdę to ostatnia chwila na pieczenie pierniczków. Takich na miodzie, co potrzebują poleżeć, aby z twardych zaraz po upieczeniu zrobiły się przyjemnie miękkie. Przez kilka lat samodzielnego ich pieczenia zauważyłam, że te grubsze są szybciej do jedzenia (bez ryzyka połamania zębów, bo za dzieciaka zjadliwe były w każdym stadium i w każdej ilości). Pierniki u mnie w domu były co roku, obowiązkowo. Dekorowane często do spóły z krewnymi i znajomymi. Z rodzinnego domu już wyfrunęłam, ale tradycja pozostaje, są i pierniczki.

Jakby co, to ja tegoroczne piekłam wczoraj. Moja mama zresztą też, więc jeśli jeszcze ktoś z Was pierniczków nie upiekł, to jeszcze może pobiec do sklepu po składniki, zarobić ciasto i jutro delektować się korzennym zapachem 🙂

Na zdjęciu poniżej ilość pierników z 3/4 porcji (pudełko jest mniej więcej formatu a4, wysokie na 10cm).

Składniki:
– 45 dkg miodu
– 40 dkg cukru
– 5 łyżek masła
– 3 całe jajka
– 1 kg mąki
– 2 dkg sody (2 płaskie łyżeczki)
– 6 łyżeczek przypraw korzennych
– 1 łyżka kakao

W garnku zagotowujemy wodę, na garnku stawiamy miskę (żaroodporną lub metalową), do miski przekładamy miód, cukier i masło, mieszamy regularnie. Gdy składniki się całkowicie rozpuszczą zestawiamy miskę z garnka i odstawiamy do przestygnięcia na 15-20 minut. Do przestudzonej masy wbijamy jajka i łączymy wszystko trzepaczką.

Do dużej miski wsypujemy mąkę, sodę, przyprawę oraz kakao i mieszamy. Do miski z mąką wlewamy mokre składniki i mieszamy wszystko dokładnie łyżką. Gdy ciasto się zacznie się łączyć przekładamy je na stolnicę i wyrabiamy energicznie. Wyrobione ciasto zawijamy w folię spożywczą i wstawiamy na minimum 4 godziny do lodówki (można na całą noc).

Ciasto dzielimy na porcje, z każdej rozwałkowujemy placek o grubości 3-5 mm. Z ciasta wykrawamy pierniczki, które przekładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180*c na 10 minut. Po upieczeniu przekładamy pierniczki na kratkę do ostudzenia. Ostudzone pierniki przekładamy do pudełka, zamykamy i odstawiamy w chłodne, ciemne miejsce na minimum 7 dni.

Dekorowanie – dekorować można za równo po upieczeniu (i przestudzeniu), jak i po ich leżakowaniu. Ja często robię to na raty, szczególnie przy większej ilości. Dekorujemy czekoladą, lukrami, karmelem. Za pomocą lukru i czekolady możemy przykleić bakalie lub kolorowe posypki. Tu nas ogranicza tylko wyobraźnia.

 

 

Francuskie pierożki z kremem czekoladowo-orzechowym z… patelni

Jak się nie ma piekarnika, to się kombinuje. Tym bardziej, że nawet po pół roku, jak myślę nad czymś do upichcenia, to pierwsza potrawa jaka przychodzi na myśl zawsze wymaga piekarnika 😉

Czytaj dalej Francuskie pierożki z kremem czekoladowo-orzechowym z… patelni

Słodkie motylki

Kolejny z wyjątków od twierdzenia, że M. nie lubi słodyczy. Zresztą jego tata mając je w zasięgu ręki nie umiał też się powstrzymać 😉 bazowy przepis jak przy „wytrawnych„, tylko dodatki bardziej deserowe. Ciasto można przygotować za pomocą miksera, ja preferuję trzepaczkę balonową (nawet do ubicia piany z białek, czy bitej śmietany).

Czytaj dalej Słodkie motylki

Ciasteczka ryżowe

Smak dzieciństwa. W sumie najbardziej kojarzy z liceum i dwoma starszymi kolegami, Andrzejem i Bogusiem, i z porcelanową lalką, która od 9 lat siedzi na półce z książkami, i z Poznaniem, w którym byłam tylko raz, na 5 dni, i jak będzie okazja to będę chciała tam wrócić. Wtedy się żyło inaczej. Teraz jakoś tak bardziej stabilnie, mniej spontanicznie. Ale źle nie jest, a ciasteczka ciągle smakują. Czytaj dalej Ciasteczka ryżowe